Polacy mają być tam dyskryminowani i traktowani jak obywatele drugiej kategorii. Anonimowi mieszkańcy Hajnówki i okolicznych wsi w otwartym liście protestacyjnym skarżą się na działania władz i Hajnowskiego Domu Kultury, które ich zdaniem faworyzują mieszkańców narodowości białoruskiej.
Zdaniem autorów stronniczość burmistrza ma się objawiać między innymi nienależytym upamiętnianiem ważnych dat narodowych takich jak 1 i 17 września czy Święto 3 Maja. Protestującym nie podoba się też udział władz miasta w składaniu kwiatów poległym żołnierzom Armii Czerwonej. Polacy mają też mieć tam utrudniony dostęp do organizacji patriotycznych uroczystości w domu kultury.
Nikt oficjalnie nie przyznaje się do napisania tego listu, jednak protest ten popiera hajnowski radny z klubu Prawo i Sprawiedliwość Bogusław Łabędzki. Jego zdaniem to efekt narastającego od dłuższego czasu konfliktu podsycanego przez działania burmistrza. Podkreśla jednak, że ten list nie ma na celu wywołania napięć między mieszkańcami, ale jest tylko krytyką władz.
Burmistrz Hajnówki Jerzy Sirak odpiera zarzuty o antypolskie działania tłumacząc, że anonimowy list może być elementem walki wyborczej, a upamiętnianie rocznic odbywa się podobnie jak w innych miastach. Upamiętnianie poległych żołnierzy radzieckich nazywa "ludzkim zachowaniem".
Tymczasem zdaniem socjologa z Uniwersytetu w Białymstoku profesora Andrzeja Sadowskiego - tego typu anonimowe listy protestacyjne mogą podsycać konflikt, tam, gdzie go rzeczywiście nie ma. Jak mówi, widać że autorzy mają inne wyobrażenie ładu społecznego w Polsce, zapominają, że ta jest różnorodna, co przypomina nacjonalistyczne postawy.
Władze miasta nie mają w planach inicjowania specjalnych akcji mających rozładować tego typu napięcia. Zgodnie z danymi Narodowego Spisu Powszechnego z 2002 roku, w gminie Hajnówka ponad 60 procent mieszkańców deklaruje narodowość białoruską.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz